wtorek, 5 kwietnia 2011


Przyjacielu!
Czy jest w ogóle ktoś taki?
Czy istnieje prawdziwa przyjaźń, nigdy się niekończąca, zawsze zrozumieniem pałająca?
Czy w ogóle warto mieć przyjaciół, czy lepiej ich nie mieć, by któryś z nas nie zdradził?
Czy mogę do człowieka powiedzieć: przyjacielu!? Czy tylko Tobie należy się ten tytuł wielu?

Ty jesteś moim najlepszym Przyjacielem, którego zawsze mogę być pewien.
A co z człowiekiem? Czy warto się tak łączyć, żeby po czasie przeżywać rozłąki?
Chyba za krótko na tym świecie żyję, żeby powiedzieć, że przyjaciel z przyjacielem, do końca zawsze w zgodzie żyje, ale jedno jest pewne mój Boże mój Panie, że dar przyjaźni jest jednym z najwspanialszych darów nam danych.

Tylko czy ja potrafię być przyjacielem?
Ł.P.


Trzy upadki:
1 upadek
Wszystkie nasze upadki to grzech wobec naszych bliźnich.
Zacznijmy od tego najłatwiejszego, najmniejszego:
Nasze denerwowanie się. Wściekamy się, pieklimy. Ponoszą nas nerwy. Może to jeszcze nie grzech, tylko nerwy, zapomnienie, ale to już początek. Pierwszy upadek.

2 upadek
            Upadki są grzechami wobec bliźnich. Najmniejszym grzechem jest nasze zdenerwowanie. Potem drugi grzech: brak miłości, kiedy stajemy się egoistami, obojętniejemy na cierpienie, na czyjąś obecność.
            Drugi upadek – niedostrzeżenie człowieka. To już więcej niż rozhuśtane nerwy.

3 upadek
            Upadki są grzechami wobec bliźnich. Nie tylko zdenerwowanie, niedostrzeżenie człowieka, ale jeszcze krzywda, którą czasem wyrządzamy.
            Czy skrzywdziliśmy kogoś w naszym życiu? Czy ta krzywda nie biegnie za nami?
            Śpieszmy się kochać ludzi, bo czasem raptem ich zabraknie. Zostanie tylko pamięć krzywdy w naszym sercu.


Czasem dobrze jest, gdy nas coś obnaży i zobaczymy swoją słabość, śmieszność, nieprzyzwoitość, swoje pęknięcie. Dobrze poznać własną nędzę.
Bóg czasem nas obnaża, żeby pokazać, jacy jesteśmy i abyśmy z jeszcze większa miłością wracali do Niego.

Panie Jezu, aby Twoje cierpienie było dla nas obrazem najdoskonalszego cierpienia, aby krzyż, który nieraz staje w naszym życiu pomiędzy przyjaciółmi, narzeczonymi, małżonkami, zwierzchnikami i podwładnymi, nigdy nie rozdzielał, ale zawsze łączył nas w większym zrozumieniu Ciebie i w większej przyjaźni z Tobą.
Ks. J. Twardowski