Czyż
nie są wymowne słowa dzisiejszego fragmentu Ewangelii? Spójrzcie na
krzyż zawieszony na waszej ścianie i posłuchajcie jeszcze raz tych słów.
„W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna”.
Niestety nie uszanowali.
Ale
słuchajmy dalej: „Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: To
jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”.
Przychodzi mi na myśl od razu scena z raju, kiedy pierwsi ludzie sięgają po zakazany owoc.
„Wtedy
rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy
spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg
będziecie znali dobro i zło». Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to
ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce
tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy”.
Pierwsi ludzie chcieli decydować o tym co jest dobre a co złe. Chcieli być jak Bóg.
„Chwyciwszy
go, wyrzucili z winnicy i zabili”. To samo chcieli zrobić z Józefem z
dzisiejszego pierwszego czytania, tak samo jak postąpił Kain z Ablem.
Tak samo postąpili z Jezusem. Historia się powtarza.
W
każdym człowieku jest żądza władzy, panowania nad drugim, żądza
pieniądza, żądza bycia na piedestale. Tej żądzy musimy się nieustannie
opierać. Czy ja uszanuję Jezusa, czy te pozornie wielkie rzeczy staną
się dla mnie od Niego ważniejsze?
Jezu cichy i pokornego serca. Uczyń serca nasze według serca Twego.